Gdy zbliżają się święta… czyli o tym, co można było kupić na gwiazdkę w przedwojennych Chojnicach

Gdy zbliżają się święta… czyli o tym, co można było kupić na gwiazdkę w przedwojennych Chojnicach

Grudzień to miesiąc kojarzący się nam ze świętami Bożego Narodzenia i z radosnym oczekiwaniem na spotkanie z rodziną przy wigilijnym stole. Stroimy wówczas choinki, śpiewamy kolędy i dzielimy się opłatkiem. W tym okresie również niejednokrotnie dajemy się wciągnąć w wir szaleństwa przedświątecznych zakupów. Ciężko tego uniknąć, gdy na każdym kroku otaczają nas reklamy rozmaitych produktów, które według zapewnień producenta są „najwspanialszym podarkiem na gwiazdkę”.

Reklamy, również w okresie dwudziestolecia międzywojennego, były nieodłącznym elementem codzienności. W okresie przedświątecznym ze zdwojoną siłą przemawiały do mieszkańców. Już na początku grudnia w prasie pojawiały się hasła przypominające o tym, iż „gwiazdka się zbliża – najwyższy czas pomyśleć o podarkach”. Śledząc reklamy w chojnickiej prasie możemy poczuć przedświąteczny klimat lat dwudziestych i trzydziestych XX w. oraz dowiedzieć się jakie produkty promowano przed gwiazdką.

Na świąteczny stół należało wyłożyć najlepszą zastawę stołową, używaną na wyjątkowe okazje. Gdy takiej w domu brakowało można było udać się do sklepu Romana Stamma przy Rynku 9 lub do składu W. Wojciechowskiego przy ulicy Gdańskiej 4 (obecnie ulica Kościuszki) i nabyć praktyczne podarki gwiazdkowe w postaci serwisów stołowych i kawowych, zastawy platerowej i kieliszków, a także noży i widelców nierdzewnych.

Zamówienia na karpia przyjmowano w hotelu „Centralnym” przy placu św. Jadwigi 6 (dzisiejszy plac Niepodległości). Po mięsa i wędliny „znane ze swej dobrej jakości” należało udać się do firmy Bacon Export Chojnice. Właściciel sklepu przy ulicy Gdańskiej 32, Szczepan Jasiński, proponował na święta kabanosy, kiełbasę krakowską, litewską, polędwicową i turystyczną, a w konserwach cielęcinę, golonkę, gulasz, parówki, pasztety i szynki.

Dla zamożnych klientów Jan Szyszke, właściciel składu delikatesów i win przy ulicy Gdańskiej 32 przygotowywał bogatą ofertę. Znajdowały się w niej m.in. wino nadreńskie, kawa, konfitury, śliwki kalifornijskie, rodzynki, szparagi. Można było się tam również zaopatrzyć we francuskie i portugalskie sardynki, angielskie sosy, duńskie ozory wieprzowe w puszkach, sielawki w oliwie, ekstrakt do zupy rakowej, (która była przysmakiem w tamtych czasach), sery szwajcarskie, a nawet homary, ostrygi i kawiory. Jan Szyszke podkreślał, iż „towar mój nie jest najtańszy, za to jednak niedościgłej dobroci”.

Gdy zbliżała się gwiazdka Erhard Nürnberg, właściciel składu kolonialnego i delikatesów przy placu św. Jerzego 4 oprócz „pierwszej jakości kawy, dziennie świeżo palonej” oraz herbaty, czekolady i kakao polecał po bardzo korzystnych cenach orzechy, pierniki, cukierki i owoce południowe. Podobny asortyment oferował Atanazy Jasnoch w delikatesach przy Rynku 10. Zapraszał do siebie po daktyle, figi, pomarańcze, mandarynki, czekoladki, bombonierki, migdały rodzynki – sułtanki i koryntki. Swoją słodką ofertą kusiła fabryka cukierków „Marja” przy ulicy Angowickiej 30, proponując pod choinkę trufle, marcepany, pralinki, wiśnie w koniaku i cukierki śmietankowe. Natomiast czekoladowe mikołajki w cenie od 15 gr za sztukę oferował pan Adamski w sklepie przy ulicy Dworcowej 20.

Po najlepsze alkohole należało udać się do Antoniego Kaźmierskiego, którego Pomorska Gorzelnia Koniaków, Fabryka Likierów, Rumów i Wódek, położona przy ulicy Ramy 14 (dzisiejsza ulica Sukienników) cieszyła się bardzo dobrą renomą. Wyroby z powodzeniem konkurowały z podobnymi produktami krajowymi, uzyskując nagrody na wystawach w Poznaniu, Gdyni, Paryżu, Berlinie i Brukseli. Przy zakładzie istniała także wytwórnia win owocowych oraz hurtownia towarów kolonialnych, wódek monopolowych, rozlewnia win zagranicznych i skład soli. W grudniu 1937 r. nowością był trunek o nazwie „staruszek pomorski” wyrabiany na winie.

Zbliżające się święta bożonarodzeniowe stwarzały okazję by uzupełnić swoją garderobę. Panie najmodniejsze fasony sukienek wełnianych lub jedwabnych, balowych i eleganckich mogły nabyć w sklepie Juliusza Schreibera przy Rynku 17. Dla panów w ofercie były modne koszule od 8,50 zł za sztukę. W ostatnim tygodniu przed świętami Bożego Narodzenia w 1926 r. Helena Renk, prowadząca skład bielizny i garderoby przy ulicy Gdańskiej 14, by przyciągnąć klientów, oferowała darmowe podarunki gwiazdkowe, tzw. gratisy do każdych zakupów przekraczających wartość 3 zł. Największy wybór ubrań i bielizny w grudniu 1937 r. „po jubileuszowych cenach” oferował „Dom Mód” Stanisława Bączkowskiego przy ulicy Gdańskiej 21. Sklep posiadał w swojej ofercie materiały wełniane na sukienki domowe i świąteczne, jedwab, kamgarny (tkaniny) na ubrania i spodnie oraz wełny na palta. „Dom Mód” przed świętami przygotowywał specjalną ofertę dla mniej zamożnych klientów, proponując praktyczne i niedrogie podarki. Należały do nich, dla pań: jedwabna bielizna, reformy (długie majtki), rękawiczki, pończochy, bereciki, pulowerki, swetry, bluzki, apaszki, torebki, parasole, a dla panów: kapelusze, czapki, krawaty, chustki do nosa, szelki, getry, skarpetki, koszule nocne i wierzchnie oraz bonżurki (eleganckie zamienniki marynarki, zakładane w domu na koszulę lub piżamę).
Na zimę najlepsze jednak, zarówno dla pań, jak i panów były futra i w tym asortymencie Otton Weiland nie miał w Chojnicach konkurencji. W atrakcyjnych cenach oferował najlepszej jakości futra wykonywane w swoim warsztacie kuśnierskim. Posiadał w sprzedaży m.in. futra do polowań, futra do jazdy w cenie od 250 zł, czapki od 40 zł i koce futrzane.

Do popularnych upominków gwiazdkowych należały kosmetyki, zarówno damskie jak i męskie. W Chojnicach po elegancko zapakowane perfumy oraz wody kolońskie należało się wybrać do perfumerii braci Hubert przy ulicy Gdańskiej 18. Ponadto duży wybór kosmetyków znajdował się w drogerii „Pod Orłem”. Aleksy Wojnowski w swoim sklepie przy Rynku 11 posiadał w sprzedaży perfumy krajowe i zagraniczne, takich marek jak Coty, Godé, Lacari, mydła toaletowe w cenie 20 gr za sztukę, mydła do golenia, wody kwiatowe i kolońskie za 1 zł za sztukę, brylantyny i olejki na włosy w cenie od 40 gr do 5 zł.

Dla dzieci zapewne idealnym prezentem pod choinkę były sanki i łyżwy, które oferował sklep Romana Stamma oraz koniki na biegunach, robione przez Leona Rekowskiego w zakładzie tapicersko-rymarskim przy placu Jagiellońskim 3. W prezenty dla dzieci w postaci zabawek, książek obrazkowych i bajek, a także gier, albumów i wiecznych piór można było zaopatrzyć się w księgarni G. Wieczorkiewicza przy ulicy Gdańskiej 19.

Z kolei zegarmistrz i złotnik Alfons Tuszyński zapraszał do swojego zakładu przy ulicy Gdańskiej 29 po „podarki gwiazdkowe, które radość sprawiają”. Oprócz obrączek oraz złotej i srebrnej biżuterii, oferował zegary kominkowe i stojące, zegarki dla pań i panów w największym wyborze, zapewniając, iż posiada wyłączną sprzedaż na miasto Chojnice zegarków marki „Omega”.

Sprzedaż choinek prowadził ogrodnik Jan Błaszczyk przy Szosie Gdańskiej 16 (dzisiejsza ulica Gdańska). Natomiast ozdoby i świeczki choinkowe można było zakupić w drogerii „Pod Orłem” (Rynek 11) lub w Domu Wysyłkowym „Merkur” (plac Jagielloński 4 i ulica Młyńska 2).

Gdy wreszcie po wyczerpujących zakupach i przygotowaniach do świąt mieszkaniec przedwojennych Chojnic znalazł dla siebie chwilę czasu, mógł zasiąść wygodnie w fotelu przy udekorowanej choince i posłuchać audycji muzycznej emitowanej przez nowoczesny radioodbiornik zakupiony w Zakładzie Radio-Elektrotechnicznym Edmunda Wszelakiego przy placu Królowej Jadwigi 8. Mógł również wziąć do ręki jednodniówkę przedświąteczną „Chojnicki Dzwon Gwiazdkowy”, w której znajdowały się reklamy, artykuły o tematyce bożonarodzeniowej, ciekawostki z historii miasta, dowcipy oraz kącik dobrych rad dla gospodyń domowych. Na szczególną uwagę w tej okolicznościowej gazetce reklamowej wydanej w grudniu 1937 r. pod redakcją Juliana Rydzkowskiego, patrona chojnickiego muzeum, zasługuje artykuł umieszczony na stronie tytułowej, którego ciekawe przesłanie jest nadal aktualne, mimo minionych lat. Na koniec warto więc przytoczyć fragment tego tekstu pełniącego formę życzeń świątecznych: „W dniu, w którym świat cały łączy się w zgodzie i miłości wzajemnej, choć drobnym uczynkiem daj wyraz uczuciom, które twe serce rozpierają. Niech więc nie zginą w ukryciu, lecz w czyn obleczone świadczą o sercu, które żyje i czuje. Ten czyn, czy to będzie słowo dobre czy skromny tylko podarunek, wleje w serca Twoich najbliższych słodki płomień wdzięczności, które jeszcze ściślej zwiąże koło znajomych i krewnych. I wówczas spłynie na ziemię oczekiwany i błogosławiony pokój ludziom dobrej woli!”.

Anna Urbańska


Źródło:
„Chojnicki Dzwon Gwiazdkowy”, red. J. Rydzkowski, grudzień 1937 r.
„Dziennik Pomorski”, nr 287 z 12 XII 1925 r., nr 291 z 17 XII 1925 r., nr 297 z 23 XII 1925 r., nr 291 z 18 XII 1926 r., nr 292 z 19 XII 1926 r, nr 293 z 21 XII 1926 r., nr 295 z 23 XII 1926 r., nr 296 z 24 XII 1926 r.

Galeria